poniedziałek, 30 stycznia 2012

Górskie przysmaki.

I oto zaczęło się w sumie to zaczęły się ferie. I moi rodzice postanowili nas wywieść w góry. I jestem z dala od znajomych, książką Dallas 63, czarnym frugo i laptopem.W ferie muszę jeszcze przeczytać "Pamiętnik z powstania warszawskiego" Właśnie wróciłam ze śniadania chętnie bym dodała zdjęcia aczkolwiek w ogóle ich nie zrobiłam bo głupio byłoby schodzić z aparatem na śniadanko c'nie?
Ustalane śniadania to złoo. Nie lubię kiedy ktoś dokładnie ustala o której mam jeść. No ale takie są uroki mieszkania w górskich pensjonatach chyba ,że robisz sobie sama posiłki. A wracając do samego śniadania. Zostałam pozytywnie zaskoczona swojskie masło, jajka i chleb. Dobry twarożek ze szczypiorkiem. I inne rzeczy na które nie zwróciłam uwagi. Aczkolwiek jestem zadowolona i jakoś dotaszczyłam się dwa piętra wyżej.
Siedzę w pokoju spoglądając za okno i zastanawiam się ile razy moja twarz spotka się dzisiaj ze śniegiem. To na razie tyle idę aby założyć milion swetrów i milion skarpet.




2 komentarze: